[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chać było złość i gorycz.
Nagle zrozumiała, dlaczego jej broker od paru miesięcy namawia ją usilnie do
sprzedania niewielkiego pakietu akcji Blackstone Diamonds, które otrzymała od ojca ja-
ko zabezpieczenie na przyszłość. Najwyraźniej Matt postanowił wykupić tak dużo akcji
znienawidzonej firmy, aby uzyskać decydującą większość. Mimo że kochała go nad ży-
cie, nie życzyła mu powodzenia w tym zrodzonym z nienawiści i żądzy zemsty przed-
sięwzięciu. Zbyt wiele ofiar mogło być po obu stronach barykady. Katharine także wy-
glądała na zmartwioną.
- Jesteś pewien, że dobrze robisz? A co z Kim? Rozmawiałeś z nią o tym?
- Wiem, co robię. A co do Kimberly, to zostawiając nas na początku roku, dokona-
ła wyboru. - W stalowoszarych oczach Matta przebłyskiwała furia, ale jego głos pozostał
zimny i beznamiętny.
- Nie bądź niesprawiedliwy. Umarł jej ojciec, musiała pojechać do domu.
- I zostać tam? Widocznie Blackstone'owie są jej prawdziwą rodziną, nie my. Ma-
mo, wystarczająco dużo nam odebrali. - Objął matkę i spojrzał na nią czule.
- Nie wiem, synku. Kiedy to się skończy?
- Gdy odzyskamy wszystko, co nam się prawnie należy.
- A Blake?
- Co masz na myśli? - Matt odsunął się od matki i spojrzał na nią badawczo.
- Wiesz, co piszą w gazetach o Marisie i Howardzie. Potrafisz żyć w niepewności?
Zajęty rysunkiem Blake, nieświadom rozgrywającego się obok dramatu, na dźwięk
swojego imienia uniósł główkę i uśmiechnął się promiennie. Na jego czole wyraźnie wi-
dać było tę samą linię włosów - charakterystyczny dzióbek, w który układały się czarne
loki Howarda. Była to cecha, którą dziedziczyło się po jednym z rodziców, a popielate
włosy Matta układały się zupełnie inaczej. Rachel dostrzegła ból, który wykrzywił pięk-
ną twarz Matta, i zrozumiała bezmiar jego cierpienia. Współczuła wszystkim uczestni-
kom tej dramatycznej historii, w której dobro i zło walczyły o dusze ludzi niczym w kla-
sycznej tragedii. Jednak współczucie było ostatnią rzeczą, jakiej Matt oczekiwał. Sta-
nowczym i nieznoszącym sprzeciwu tonem oznajmił:
- Blake jest moim synem.
Kiedy późnym wieczorem dotarli do domu, Matt poinformował Rachel, że podczas
weekendu nie musi przychodzić do pracy. W poniedziałek wypadało święto narodowe
Nowej Zelandii i Matt zamierzał spędzić cały długi weekend w domu z synem. Zasuge-
rował, że należy jej się kilka wolnych dni, po tym jak zostawała po godzinach, gdy on
podróżował.
Jednak Rachel wiedziała dobrze, że próbował się jej pozbyć. Z ciężkim sercem
spakowała się i wróciła do swojego mieszkania, gdzie tęsknotę postanowiła zagłuszyć,
nadrabiając zaległości w lekturze i chodząc na długie spacery wzdłuż nabrzeża. Porywi-
sty wiatr marszczył taflę wody i rozbryzgiwał grzywy fal o skały. Zadzwoniła też do
matki, która mimo poprawy stanu swojej siostry postanowiła zostać u niej do końca mie-
siąca. W poniedziałek wieczorem Rachel miała już serdecznie dosyć samotności i bez-
myślnego przerzucania kanałów w telewizji. Właśnie miała wyłączyć telewizor, gdy jej
uwagę przyciągnęło zdjęcie małego chłopca na ekranie. Dlaczego zdjęcie Blake'a po-
kazują w telewizji? Matt zawsze chronił synka przed mediami i nawet przejście od samo-
chodu do drzwi przedszkola pod obstrzałem aparatów fotograficznych bywało dla nich
nie lada wyzwaniem. Dlatego tak jej ulżyło, gdy po kilku tygodniach paparazzi znudzili
się skandalem związanym z poczynaniami Marisy.
Rachel pogłośniła dźwięk i nastawiła uważnie uszu. Ku jej zdumieniu prezenter
zapowiedział wywiad z cudem odnalezionym Jamesem Blackstone'em, znanym obecnie
jako Jake Vance. I choć wiedziała o powrocie zaginionego w dzieciństwie syna Ursuli i
Howarda, nie spodziewała się ujrzeć sobowtóra Blake'a. Dlaczego syn Matta i chłopczyk
na zdjęciu, będący dzieckiem Blackstone'a, wyglądają tak podobnie? Odpowiedź, która
nasuwała się automatycznie, była tak wstrząsająca, że
Rachel zaschło w ustach. Nie wyobrażała sobie nawet, jak zareaguje Matt.
Ręce Rachel drżały, gdy szukała czystej płyty, by nagrać program. Zaginięcie
pierworodnego syna Blackstone'ów miało miejsce wiele lat przed jej narodzinami i choć
jego tajemniczy powrót wywołał medialną sensację, Rachel nie poświęciła temu faktowi
wiele uwagi zajęta własnymi, i Matta, problemami. Jednak wywiad, który właśnie oglą-
dała, rzucał nowe światło na układy łączące dwa rody i mógł na zawsze zmienić życie
wielu ludzi, w tym mężczyzny, którego kochała beznadziejną nieuleczalną miłością.
Gdy następnego ranka jechała do pracy, płyta z nagraniem, ukryta w kieszeni, pa-
rzyła ją przez materiał kurtki. Matt i Blake kończyli właśnie śniadanie.
- Hej, przystojniaku, jak ci minął weekend? - Rachel zwichrzyła czuprynę Blake'a,
który na jej widok zeskoczył z krzesła i objął ją serdecznie swoimi małymi rączkami.
- Tęskniłem za tobą. Dlaczego nie przyszłaś?
- Żebyś miał czas na zabawę z tatusiem. Co porabialiście? - Rachel pozwoliła we-
sołej paplaninie Blake'a płynąć nieprzerwanie, zerkając na poważnego, wyraźnie spiętego
Matta, który sprzątał naczynia.
- Dobrze, że przyszłaś wcześniej. Muszę wyjść jak najprędzej.
Rachel zrozumiała, że ich kontakty od tej pory miały być czysto formalne i zwią-
zane z pracą. Z bólem obserwowała, jak Matt zamyka się w sobie i stara się nie dopuścić
jej do swego serca.
- Zanim wyjdziesz, chciałam ci coś pokazać.
- Będziesz musiała poczekać z tym do wieczora - odparł chłodno.
Rachel stanęła w drzwiach, własnym ciałem zasłaniając wyjście.
- Ludzie będą o tym mówić, powinieneś wiedzieć, o co chodzi. - Rachel złapała go
za ramię, gdy próbował prześlizgnąć się obok niej, udając pośpiech. Poczuła, jak mięśnie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katarzyn.opx.pl
  • Copyright © 2016 W chwili, gdy nasze usta Å‚Ä…czÄ… siÄ™ w pocaÅ‚unku, ta dziewczyna caÅ‚kowicie podbija moje serce.
    Design: Solitaire