[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Opowiedzieli ci o wszystkim? Przytaknęła.
- Owszem, ale nie mogę w to uwierzyć. Archer nie wyglądał mi na tajnego łowcę demonów.
Parsknęłam i wytarłam ponownie nos.
- Nikt nie jest w stanie w to uwierzyć. Widziałaś się z Radą. Są przestraszeni?
- Jeszcze jak. Z tego, co słyszałam, Archer i cała jego rodzina jakby zapadli się pod ziemię.
Nikt nie wie, co się stało, ale wygląda na to, że wszyscy są w to zamieszani. - Jenna
przebiegła palcami po włosach. - To szaleństwo, że on się przez cały czas ukrywał.
- Owszem - odparłam, spuszczając wzrok na swoje dłonie. - Wiesz, to mnie wkurza, bo... -
Westchnęłam.
- Nienawidzisz go za to, co zrobił, ale tęsknisz za nim -dokończyła Jenna.
Zaskoczona, podniosłam na nią wzrok.
- Właśnie.
Odgarnęła włosy na jedną stronę, pokazując dwie niewielkie błękitnawe blizny jak po
ukłuciach tuż poniżej ucha.
- Wiem coś na temat zakochiwania się w potworach. Potrząsnęła głową ze smutnym
uśmiechem, pozwalając włosom opaść z powrotem.
Przesunęłam się na łóżku, robiąc jej więcej miejsca, i obie oparłyśmy się o poduszki.
- Opowiedz mi o Londynie.
Jenna przewróciła oczami i zrzuciła buty.
- Nawet nie dotarłam do Londynu. Rada ma posiadłość w Savannah, gdzie zatrzymują się,
kiedy mają coś do załatwienia w Hekate. Siedziałam tam, a oni zadawali mi niekończące się
pytania, na przykład o to, kto mnie przemienił i jak często się żywię. Nie będę ukrywać: było
to momentami niezle przerażające. Cały czas miałam wrażenie, że lada chwila przyprowadzą
Buffy, żeby mi wsadzić kołek w dołek.
Omal nie udusiłam się ze śmiechu.
- %7Å‚e co?
Jenna zarumieniła się i potarła stopę palcami drugiej.
- Och, tak się wyraziła taka jedna dziewczyna.
- Aadna? - zapytałam, pakując jej łokieć pod żebro.
- Może - odparła z uśmiechem od ucha do ucha. Udało mi się z niej wyciągnąć tylko tyle, że
dziewczyna
miała na imię Victoria, pracowała dla Rady i była wampirzycą.
- Wampiry pracujÄ… dla Rady?
- Ano - powiedziała Jenna, która zachowywała się znacznie żwawiej niż kiedykolwiek, odkąd
ją poznałam. - Mają fajne zajęcia: opiekują się świeżo przemienionymi, pracują jako
ochroniarze VIP-ów z Rady.
- Skoro już o tym mowa, nie natknęłaś się tam przypadkiem na mojego tatę, co?
Pokręciła przecząco głową.
- Niestety nie. Ale podsłuchałam, jak Vix mówiła, że przyjedzie tu za kilka dni.
- Vix? - zapytałam, usiłując podnieść jedną brew ze zdu-
mienia.
Jenna zarumieniła się znowu.
- Czy Bram wie, że niebawem może mieć konkurencję? -
roześmiałam się.
- Zamknij się - odparowała, ale uśmiech nie znikał z jej twarzy. - Ej, a gdzie on jest?
- Ocaliłam go dla ciebie - odparłam, zeskakując z łóżka i podchodząc do szafy.
Wyciągnęłam pluszaka spod jakichś rzeczy do prania i rzuciłam nim w Jennę. Chwyciła go,
nie przestając się uśmiechać.
- Och, Bramie, jakże za tobą tęs...
Nagle jej twarz się zmieniła: widziałam, jak ładny rumieniec odpływa z policzków, kiedy
gapiła się na swoją maskotkę.
A dokładniej na wisiorek na szyi Brama.
- SkÄ…d to masz?
- Ten naszyjnik? Dostałam w prezencie.
- Od kogo? - Podniosła na mnie oczy, a ja dostrzegłam w nich autentyczny strach. Na karku
poczułam nieprzyjemne mrowienie.
- O co chodzi? Co to jest?
Jenna wzdrygnęła się i odrzuciła Brama daleko od siebie.
- To jest krwawy klejnot.
Przeszłam przez pokój i podniosłam lwa, zdejmując mu z szyi wisior.
Spory płaski kamień nijak nie przypominał krwawego klejnotu. Nie był nawet czerwony.
- Jest czarny - powiedziałam do Jenny, wyciągając ku niej rękę, ale ona odskoczyła w tył.
- To dlatego że zawiera krew demona. Czułam, że wszystko we mnie martwieje.
-Co?
Jenna sięgnęła pod bluzkę i wyciągnęła swój krwawy klejnot. Znajdujący się w środku płyn
wzbierał i przelewał się, jakby w kapsułce szalał sztorm.
- Widzisz? - powiedziała. - W moim kamieniu jest biała magia. On reaguje w ten sposób tylko
wtedy, kiedy w pobliżu znajduje się czarna. A to jest bardzo poważna magia, Sophie.
Zaciskała palce tak mocno na swoim naszyjniku, że pobielały jej kłykcie.
- On się tak zachowywał również wtedy przed balem -powiedziała, nie spuszczając oczu z
mojego naszyjnika. - Kiedy wyciągnęłaś tamten proszek. Powinnam była cię wtedy ostrzec,
ale tak się cieszyłaś suknią, a ja uznałam, że czarna magia nie jest w stanie wyprodukować
niczego tak pięknego.
Nie bardzo słuchałam, co mówiła. Przypomniało mi się, jak pani Casnoff powiedziała, że nie
wiadomo, w jaki sposób Alice została czarownicą. Uświadomiłam sobie, że odezwała się do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katarzyn.opx.pl
  • Copyright © 2016 W chwili, gdy nasze usta Å‚Ä…czÄ… siÄ™ w pocaÅ‚unku, ta dziewczyna caÅ‚kowicie podbija moje serce.
    Design: Solitaire