[ Pobierz całość w formacie PDF ]

* * * *
Marcie Tucker zdjęła spódniczkę i stringi, które nosiła pod spodem. Leżała
bokiem na przednim fotelu, jej głowa i ramiona opierały się na drzwiach
po stronie pasażera, jedno ramię było podparte na desce rozdzielczej, a
drugie trzymało kurczowo oparcia, jej nogi były szeroko rozwarte, a
pomiędzy nimi była głowa Tommy'ego.
Nie śpieszył się, dręcząc ją w sposób jaki lubiła, lizał szybko następnie
wolno, w górę i w dół, pózniej z boku na bok, czubek jego języka tworzył
kółka i zygzaki, i ósemki, a Marcie była w połowie drogi do orgazmu gdy
spomiędzy na wpół zamkniętych oczu zobaczyła reflektory.
- Tommy! - Szepnęła pilnie.
-Co jest? Co się stało?
- Samochód!
- Oh, kurwa niech to szlag trafi gówno!
Przecisnął się nad kierownicę i spojrzał przez przednią szybę. Inny
samochód zatrzymał się po drugiej stronie rezerwuaru, może 300 stóp
dalej (92 m). Był zaparkowany pod kątem, więc reflektory nie świeciły
bezpośrednio na nich.
- Myślisz, że policja? - spytała Marcie.
- Nie wiem. Jeśli tak, nie ma zaświeconych czerwonych świateł.
- Jak na piekło on się tu dostał? Nie mijał nas!
- Jest druga droga w górę, po stronie Cranston. Musiał tamtędy jechać.
- A ty skąd o tym wiesz? - spytała figlarnie. - Przyprowadzasz tu sporo
dziewczyn, co?
- Wielu z nas facetów zwykle pływało w rezerwuarze podczas lata, w
porzÄ…dku? Jezu!
Marcie spojrzała jeszcze raz w stronę reflektorów.
- Dlaczego on właśnie tam się zatrzymał?
- Może to para, przyjechała tu z tego samego powodu co my, zanim nam
tak niegrzecznie przerwano. - zaczął przenosić swoją rękę w górę jej
nagiego uda.
- Przestań! - nagłe pojawienie się innego auta razem ze strachem przed
prawdopodobnym aresztowaniem, było jak wiadro zimnej wody na libido
Marcie.
- Jeśli oni przyszli tu by się obijać, więc czemu zostawili oświecone
światła?
- Nic mnie to nie obchodzi. - powiedział Tommy, irytacja skradła się go
jego głosu. - Słuchaj, może my po prostu...
- Ktoś właśnie przeszedł przed światłami, widziałeś? A teraz drugi. Jest
tam dwóch ludzi, Tommy. Co oni, do diabła, robią tak pózno w nocy?
- Może chcą się zabawić na zewnątrz, zamiast w środku, w aucie. Kogo to
obchodzi? Mówiąc o zabawieniu się...
- Na mokrej trawie? Padało prawie cały dzień.
Z trudem, Tommy zdołał zabrzmieć cierpliwie gdy powiedział,
- Może przywiezli koc, czy coś. Marcie, daj spokój. Zapomnij o tych...
Wtedy potworny krzyk rozbrzmiał po drugiej stronie rezerwuaru. Tommy
Hambledon nie wiedział tego jeszcze, ale to był dzwięk, który będzie
nawiedzał jego koszmary przez długi czas.
* * * *
- Operator 9-1-1. Jak mogę pomóc?
- Uh, Ja-aj potrzebujÄ™ policji, chyba.
Jaka jest natura twojego nagłego wypadku, sir?
- Zgaduję, uh, nie wiem dokładnie.
- Potrzebuję więcej informacji jeśli mam wysłać kogoś do waszej
lokalizacji, sir.
- Zbiornik Cranston. Wyślijcie ich na Zbiornik Cranston. Na uh, zachodnią
stronÄ™, tak, zachodnia strona Zbiornika Cranston.
- Muszę wiedzieć dlaczego potrzebujesz asysty policji o tej porze, sir.
- Ktoś był, to znaczy był krzyk, on trwał i trwał. Brzmiał jak dzieciak,
może, ale nie jesteśmy pewni. Oh, Boże, proszę, po prostu wyślijcie
policjÄ™, dobra?
- Zgłaszasz krzyki po zachodniej stronie Zbiornika Cranston? Czy dobrze
mówię, sir?
- Tak, tak, ile jeszcze pieprzonych razy mam to powtarzać? Jakiś dzieciak
krzyczał, nie jakby się wygłupiał jak dzieciaki to robią, to znaczy, to było
jakby umierał czy coś. albo ona, nie wiem,nie umiem stwierdzić. A wtedy
to jakby przystało, jakby on, Jezusie, Boże. I był tam samochód,
widzieliśmy dwóch ludzi wychodzących z dużego auta, a wtedy zaczęły
się krzyki i na Miłość Boską, prześlecie tu kogoś? Proszę?
- Właśnie kogoś wysyłam do pana lokalizacji.
* * * *
Van Dreenan spojrzał na wymizerowaną twarz Fentona i powiedział,
- Powinieneś się trochę przespać, mój przyjacielu. Jest pózno.
Fenton machnął ręką na tę sugestię.
- Złapałem trochę godzin tego popołudnia. Poza tym, jeśli to ma zamiar się
zdarzyć, będzie to pózno, tak jak wcześniej.
Van Dreenan powoli kiwnął głową.
- Tak, spodziewam się, że masz rację.
- A co z tobą? Mógłbyś wrócić do hotelu, złapać kilka z-tów. Zadzwonię
jeśli coś się zdarzy.
- Dziękuję, ale nie. Ja już nie śpię tak długo jak kiedyś.
Dziesięć minut pózniej, Fenton był zdumiony sobą, a prawdopodobnie
zdumiał nawet Van Dreenana, opowiadając bardzo zawiły i wysoce
obsceniczny żart.
- Więc teraz oni wszyscy tam stoją, dobra? Tato, Mama, dwoje dzieci,
babcia i rodzinny pies. Poza tym nadzy, zdyszani, ociekajÄ…cy potem i
dwoma albo trzema innymi płynami. A agent talentów mówi "Całkiem
niezły pokaz macie. Jak się nazywacie?" A ojciec powiedział...
Zadzwonił telefon.
Fenton złapał go po pierwszym dzwonku.
- Tak?
Spędził następną minutę czy coś koło tego na uważnym słuchaniu,
okazjonalnie robił notatki na podkładce.
- Jak daleko jest od biura na miejsce dla kogoÅ› jadÄ…cego na sygnale? Tak?
Okay, niech samochód czeka na nas na lotnisku Providence, przy
lądowisku dla helikopterów. Chcę zatankowanego i kogoś za kółkiem, kto
zna drogę na miejsce zbrodni, i może nas tam jak najszybciej zabrać,
okay? Będę wdzięczny.
Gdy tylko linia była wolna, Fenton wystukał trzy cyfry.
- Tu Fenton. Nich rozgrzeją helikopter. Celem jest główne lądowisko dla
helikopterów w Providence, lotnisko Rhode Island, jakkolwiek się
nazywa. Nie mogą mieć więcej niż jednego, to mały stan. Chcę tam być
dziesięć minut temu. Dobra, dzięki.
Van Dreenan był już na nogach.
- Jak rozumiem, coś się stało.
- Dobrze rozumiesz. - Fenton szybko chował rzeczy do swojej teczki,
wliczajÄ…c akta spraw, laptop i dwa zestawy amunicji 9 mm dla jego
Glocka. - Cranston, Rhode Island. - powiedział zwięzle. - Jakieś dzieciaki
z URI były przy zbiorniku, w zaparkowanym samochodzie. Wtedy
pokazali się nasi sprawcy, nieświadomi, i zabili ostatnią ofiarę, jakieś sto
jardów dalej. Dzieciaki słyszały krzyki i zadzwonili pod 9-1-1.
Fenton spojrzał na zegarek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katarzyn.opx.pl
  • Copyright © 2016 W chwili, gdy nasze usta Å‚Ä…czÄ… siÄ™ w pocaÅ‚unku, ta dziewczyna caÅ‚kowicie podbija moje serce.
    Design: Solitaire